6571 Flame Fighters cz.II. – recenzje QQS’a

Pojazdy

Kontynuujemy recenzję zestawu 6571 Flame Fighters – w tej części przyjrzymy się pojazdom używanym przez naszych strażaków.

Samochód komendanta

( GALERIA Brickshelf )

Pierwszym pojazdem, który postaramy się przeanalizować, będzie samochód komendanta. Niewielki, acz szybki i zwinny kabriolet, idealny do nagłych interwencji, wyposażony w wysuwany pantograf z sygnalizacją świetlną, niewielki schowek za kierowcą oraz zaczepem na mikrofalówkę. Pantograf, do którego przyczepiona jest sygnalizacja, można podnosić/opuszczać, wedle uznania. Drzwi do samochodu można otworzyć, zwiększając tym samym nieco aspekt odwzorowania świata rzeczywistego i bawialności (dla porównania – recenzowany wcześniej 6593 Blaze Battler nie posiadał otwieranych drzwi – jedynie otwierany dach – a to ze względu na dość nietypowy kształt kabiny i umieszczenia kierowcy).

Przeglądając różne opinie odnośnie recenzowanej strażnicy 6571 Flame Fighters dość często spotykałem się ze stwierdzeniem, że opisywany tu samochód jest najsłabszym pojazdem w całym zestawie. Cóż, osobiście nie spotkałem się z kabrioletem strażackim w realnym życiu … z drugiej strony – gdyby pojazdem był cywilny samochód komendanta, to może by to jeszcze przeszło, ale … czy wysuwany pantograf byłby tu wówczas potrzebny?

Przygotowując recenzję – chwilę myślałem nad sensownością niniejszego samochodu i doszedłem do kilku przemyśleń. Po pierwsze, w zestawie nie dostajemy osobnych pachołków ani żadnych barierek, które można by postawić na drodze w celu zabezpieczenia miejsca zdarzenia – można by to tłumaczyć względami ekonomiczny, choć wydaje mi się, że ten wysuwany pantograf ma za zadanie posłużyć trochę jako takie ruchome pachołki – plus będzie taki, że po zakończonej akcji nie trzeba niczego zbierać, tylko obniżyć pantograf i wracać do bazy (albo jechać na inną, pilną akcję). Po drugie, oprócz ciężarówki wyposażonej w cięższy sprzęt gaśniczy, którą otrzymujemy w zestawie (pozwoliłem ją sobie opisać w kolejnym paragrafie), nawet wskazana jest jakaś szybka i lekka jednostka (można by się jeszcze zastanowić nad jakimś motocyklem strażackim, ale motocykl nie będzie mieć bagażnika – tutaj przynajmniej – oprócz komunikatora – można przewieść np. gaśnicę; w 1995 dostępny był jeszcze 6525 Blaze Commander, któremu było jednak bliżej do jeepa – być może z dachem prezentowałby się lepiej). Po trzecie, samochód przystosowany jest do jazdy po mieście, co ma swoje plusy – jeżeli jednak akcja rozgrywałaby się w terenie, to zawsze można użyć helikoptera albo wspomnianej już ciężarówki (w czasie, gdy strażnica miała swoją premierę, t.j. 1994 rok, można było dokupić jeepa strażackiego 1702 Fire Fighter 4 x 4; nie robiłem testowego renderu, ale wydaje mi się, że po schowaniu anteny, powinien się zmieścić w garażu). Po czwarte – w kwestii bawialności pojazdowi nie można niczego zarzucić – ma otwierane drzwi, podnoszony pantograf, a kierowcę można łatwo i szybko usadzić za kierownicą/wyjąć – wedle potrzeby. I wreszcie – po piąte – zrobiłem małe rozeznanie w oparciu o serwis Brickset i wychodzi na to, że w 1994 roku nie było za dużo tego typu samochodzików dostępnych w zestawach Town – w 1990 można było znaleźć jakieś mniejsze sety (np. 6644 Road Rebel z 1990), ale od 1992 tego typu konstrukcje były dostępne w większych zestawach (np. 6416 Poolside Paradise z 1992 roku, czy 6398 Central Precinct HQ z 1993); w samym 1994 recenzowana strażnica była jedynym zestawem posiadającym ten typ samochodu (w późniejszych latach trochę się to zmieniło, ale nie jakoś drastycznie – dalej najwięcej było ciężarówek, jeepów, go-kartów etc.).

Z jednej strony – mam poczucie, że tego typu mały samochód jest potrzebny (szybkość, zwrotność), ale z drugiej – wydaje mi się, że można go było zrobić lepiej – i to nawet bez wykorzystania jakichś zaawansowanych technik konstrukcyjnych. Jeżeli przyjrzymy się zestawowi 6530 Sport Coupe z 1990 roku, to zobaczymy dużo ciekawszą bryłę pojazdu od tej, którą otrzymujemy tutaj – myślę, że w barwach strażackich i kogutami wspomniany samochodzik prezentowałby się dużo lepiej (do bagażnika można by dać pachołki, a z tyłu dać zaczepy na gaśnicę i krótkofalówkę; ważnym aspektem jest dach osłaniający kierowcę, którego prezentowany tu model nie posiada). Alternatywnie, strażnica ma kilka modeli dodatkowych (widzieliśmy je już w trakcie opisywania pudełka w pierwszej części recenzji) – wydaje mi się, że ten model kabrioletu z warsztatu samochodowego prezentowałby się lepiej od finalnego modelu (ale możliwe też, że byłby lepszy jako pojazd cywilny).

Poniżej – pozwoliłem sobie umieścić kilka dodatkowych renderów, prezentujących pojazd w pełnej krasie:

Otwierane drzwi i ruchomy pantograf:

I na koniec – render z komendantem:

… jednak brak dachu trochę ogranicza użyteczność pojazdu – bo co będzie, jeśli np. coś spadnie na kierowcę? Albo pojazd – w wyniku nieszczęśliwego wypadku – będzie koziołkować? Wiadomo, dach przed wszystkim nie uchroni, ale zawsze ogranicza ryzyko. Z drugiej strony – możliwe, że szyba musiałaby być podniesiona, żeby cały ludzik – wraz ze swoim nakryciem głowy – mógł zmieścić się pod dachem.

Ciężarówka

( GALERIA Brickshelf )

Z tą ciężarówką mam same dobre wspomnienia – za dzieciaka był to dla mnie najlepszy pojazd dostępny w recenzowanej remizie … i chyba najciekawszy model strażacki ciężarówki w tamtym okresie. No dobra, w 1990 w ramach 6389 Fire Control Centre była dostępna jednostka o bardziej futurystycznym kształcie kabiny wyposażona w armatkę gaśniczą, która nawet i dziś prezentuje się nieźle, ale w 1996 – a więc w czasie, kiedy dostałem recenzowany zestaw – tamtej remizy już nie widziałem w sklepie. Z drugiej strony – gdybym miał porównać stopień odzwierciedlenia rzeczywistości, to ciężarówka z powyższego renderu byłaby zdecydowanym liderem.

Patrząc z dzisiejszej perspektywy, to ciężarówka szeroka na 4 study może wydawać się karykaturalnie wąska, aczkolwiek nie przekreślałbym jej całkowicie – o potencjalnym zastosowaniu tego typu pojazdów w dzisiejszych czasach (albo raczej – w obecnym Lego CIty), pisałem przy okazji 6593 Blaze Battler w sekcji opisującej główny model – wydaje mi się, że również i w przypadku tego modelu wiele z tych punktów będzie adekwatnych, dlatego pozwolę je sobie tutaj pominąć. Z drugiej strony – patrząc na ogólną bryłę pojazdu, trzeba przyznać, iż projektanci sprawnie poupychali do niego wszelkiej maści schowki umożliwiające przechowywanie różnych akcesoriów i to pomimo 4 studów szerokości (jak się potem okaże w dalszej części recenzji, to w samej bazie nie uświadczymy za bardzo dedykowanego miejsca na akcesoria – zdecydowana większość sprzętu trzymana jest właśnie w pojeździe ciężarowym, co ma w sumie sens, biorąc pod uwagę, że w czasie nagłego alarmu wystarczy wsiąść za kółko, włączyć silnik i jechać – mając cały czas dostęp do niezbędnego sprzętu); tylne schowki używane są do przechowywania butli tlenowych oraz gaśnicy, natomiast środkowe drzwi dają dostęp do siekierek, oprzyrządowania tlenowego oraz części aparatury pojazdu (sterowanie drabiny? odblokowanie wody w wężu?). Do kabiny kierowca może się dostać za pomocą otwieranych drzwi (dodatkowo pojazd posiada otwierany dach – znacznie zwiększa to aspekt bawialności i nie psuje ogólnej estetyki).

Jeżeli zaś chodzi o tył konstrukcji, to mamy tu węża strażackiego (normalny wąż, a nie jakieś tam pistolety laserowe, które obecnie oferowane są w strażackich zestawach City) wraz z zaczepem na sam „pistolet”/komunikator; oprócz tego – chwytak dla strażaka (dzięki temu podróżować może jednocześnie dwóch druhów) oraz ruchoma, podwójna drabina z pełnym zakresem ruchu (patrząc z perspektywy dzisiejszych modeli – jestem pod wrażeniem, ile oferowały starsze konstrukcje w stosunku do tego, co mamy obecnie).

Z detali, to warto wspomnieć, że pojazd ma aż 4 tilesy 1×1 w kolorze Dark-Blue, które obecnie są dość drogie (w sumie to szkoda, że Lego się z nich wycofało … ).

Patrząc z boku – widać nieco „schodkową” konstrukcję całości (porównajcie wzajemne położenie kabiny, części środkowej oraz tylnej z drabiną; wydaje mi się, że całkiem sprytnie udało się projektantowi zamaskować szparę przy drzwiach, w pobliżu obrotnicy/nad mniejszymi schowkami):

I tu mam kolejne przemyślenie – w zestawie co prawda nie otrzymujemy dedykowanego pojazdu typu jeep, ale myślę, że ciężarówka powinna dać radę nawet w mniej korzystnym terenie (zresztą rzeczywiste pojazdy tego typu mają napęd na wszystkie koła i podwyższone podwozie).

Kształt kabiny nie jest tu innowacyjną konstrukcją – bo bardzo podobna pojawiła się np. w 6594 Gas Transit (1992), ale spełnia swoją rolę, wygląda estetycznie i nie szpeci konstrukcji – powiedziałbym, że projektanci postawili na sprawdzone rozwiązanie. Z drugiej strony – dodatkowe schowki powodują, że nie wyróżnia się ona jakoś specjalnie na tle całej konstrukcji, ale ładnie komponuje się z pozostałą częścią, tworząc większą całość.

A teraz – kilka renderów przedstawiających opisaną wcześniej funkcjonalność:

Sprzęt znajdujący się w pojeździe wystarczy dla dwóch strażaków:

(jak zwykle – brak sznurka na renderach to ograniczenie programu, którego nie udało mi się jeszcze rozwiązać … )

Część akcesoriów umieszczonych w pojeździe:

Do tego dochodzą jeszcze butle tlenowe, toporki oraz komunikator. Niezbędne minimum, jakie potrzebuje dobrze przygotowany strażak … i jego kompan.

I kilka renderów z minfigiem. Jak widać, kabina jest ergonomiczna, pozycja za kierownicą dobra, a widoczność zadowalająca:

W pełni wysunięta drabina pozwala uzyskać szerokość niemal dwóch ciężarówek, natomiast dzięki umieszczeniu jej na pojeździe – szczyt drabiny bez problemu sięga do wieży remizy (a nawet wyżej):

W zasadzie, to w konkursie na najdłuższą drabinę najprawdopodobniej wygrałby 6340 Hook & Ladder z tego samego roku (1994), choć i tak długość tej ze strażnicy jest w moim odczuciu zadowalająca.

A teraz – małe porównanie z bardzo zbliżonym, ale nieco starszym typem ciężarówki strażackiej (mowa o 6593 Blaze Battler z 1991 roku). Starsza ciężarówka posiada dodatkową przyczepę z agregatem i grubszym wężem, natomiast nie posiada wyprofilowanych schowków – gaśnica doczepiona jest na studzie za kabiną. Dodatkowo, kabina jest tu ciaśniejsza, a pozycja za kierownicą pozostawia wiele do życzenia. Niemniej, znajdziemy tu na tyle miejsca, które nie zostało zagospodarowane, że drugi (a może i nawet trzeci) strażak powinien się zmieścić.

Nowsza ciężarówka nie posiada co prawda przyczepy z agregatem, ale jak się przyjrzymy wszystkim detalom, guzikom, miernikom etc. to można mieć wrażenie, jakby cały system był już zintegrowany w pojazd (jak mam być szczery, to cała konstrukcja sprawia też wrażenie bardziej rozwiniętej technologicznie).

Również, jeżeli chodzi o standardowe wyposażenie, to akcesoria z nowszej ciężarówki z powodzeniem można użyć w bardziej wymagających akcjach – i to nawet dla większej liczby druhów.

Poniższy render mówi wszystko – popatrzcie i porównajcie pozycję za kierownicą obu strażaków:

I na koniec – małe porównanie systemu podnoszenia drabin. Generalnie oba modele posiadają taki sam system – jednakże dzięki umieszczeniu obrotnicy nieco wyżej – nowsza ciężarówka umożliwia osiągnięcie odrobinę wyższej wysokości:

Helikopter

( GALERIA Brickshelf )

Przechodzimy teraz do ostatniej maszyny, jakim jest helikopter straży pożarnej. Szczerze? Wydaje mi się, że w kategorii oficjalnych helikopterów pożarniczych z okresu do końca lat 90 (a więc wliczając też lata 80), to właśnie ten model miałby szansę na podium. I nie, nie twierdzę, że nie było w tym czasie ciekawszych modeli wirnikowych maszyn – wszystko zależy jednak od kategorii, jaką finalnie przyjmiemy do porównania; np. wspomniany już 1475 – Airport Security Squad (1991), czy większy 6462 – Aerial Recovery (1998) w mojej ocenie wydają się ciekawsze, ale są to nieco większe/dużo większe modele posiadające dodatkowe schowki na ekwipunek, którego tutaj specjalnie nie doświadczymy; z drugiej strony, jeśli skupimy się wyłącznie na aspekcie pożarniczym i porównamy, co wówczas Lego miało do zaoferowania w palecie oficjalnych helikopterów, to dostępny wybór zmniejszy się na tyle, że recenzowany tu helikopter nie będzie mieć specjalnie z kim konkurować (pomijam tu wszelkiej maści anty-przykłady, typu 1294 – Fire Helicopter z roku 2000).

„No to lećmy po kolei” – jak to powiedział kiedyś pilot Jurek, podczas akcji pożarniczej w czasie trwania pożaru stacji kolejowej. Półkolista szyba (o tym elemencie miałem przyjemność wspomnieć przy okazji recenzji 6531 Flame Chaser) nadaje kabinie dość charakterystyczny, półokrągły kształt, dość powszechny w tym czasie (podobny kształt ma chociażby helikopter z 6664 – Chopper Cops z 1993 roku, więc nie był to ewenement). Może się to podobać lub nie – mi jedynie przeszkadzają te duże szpary po bokach, które w przypadku helikoptera pożarniczego powinny zostać jakoś zabudowane, chociażby ze względów bezpieczeństwa. Dalsza część to węże wraz z umieszczonymi nieopodal zbiornikami na wodę (żółte round bricki 2×2), główne śmigło, ogon z mniejszym śmigłem stabilizującym oraz płozy, dzięki którym maszyna może bezpiecznie lądować na dowolnym terenie (ulica, woda etc.).

Te zbiorniki na wodę są w moim odczuciu mocną stroną konstrukcji – dzięki temu wydaje się ona bardziej realistyczna. Węże powinny mieć czarne, kwadratowe końcówki (ograniczenia programu do generacji renderów).

Na renderach przestawiających helikopter z boku – w pobliżu gaśnic, do których podpięte są węże, widać dużą szparę – myślę, że potencjalne obudowanie jej od środka poprawiłoby nieco design całej konstrukcji, dodając jej wizualnie masy. Prawdopodobnie rozszerzenie tylnej ściany znajdującej się pod ogonem umożliwiłoby zainstalowanie dodatkowego schowka na akcesoria (gaśnica, toporek, może też komunikator). Dodatkowo pod kabiną można by umieścić ruchomą część z reflektorami – dzięki temu znacznie ułatwiłoby to akcję w gorszych warunkach pogodowych.

Z pilotem konstrukcja prezentuje się dużo lepiej:

Kabina jest otwierana, co czyni dostęp do pilota bardzo prosty:

Ale to nie wszystko, co oferuje nasz helikopter – otóż konstrukcje, do których doczepione są końcówki gaśnicze, można w prosty sposób obniżyć, zmieniając tym samym zakres strumienia wodnego:

osobiście wydaje mi się to najlepszą rzeczą, jaką oferuje recenzowany tu helikopter – robiłem mały research z którego wynika, że wszystkie wcześniejsze/późniejsze helikoptery strażackie (mowa o latach do 2000 roku) miały dużo bardziej uproszczone systemy gaszenia, niekiedy zjunioryzowane do granic możliwości. Tutaj – konstrukcja jest prosta, ale przemyślana i bardzo mi się podoba.

I na koniec – małe porównanie z 6531 Flame Chaser:

Widać, że na przestrzeni 3 lat trochę się zmieniło i nowszy helikopter stał się nieco większy, bardziej uszczegółowiony, no i do tego – bardziej bawialny. Ale czy mniejszy model jest bez szans? Cóż, wydaje mi się, że ponieważ większy helikopter posiada duże zbiorniki z wodą wraz z całym skomplikowanym systemem gaśniczym, to będzie on masywniejszy – co mogłoby mieć przełożenie w większym zużyciu paliwa; mniejszy model jest bardziej ekonomiczny i mógłby posłużyć do wstępnego rozpoznania, wsparcia albo jakichś niewielkich akcjach ratunkowych. No i ma dedykowane miejsce na komunikator (zakładam, że piloci mają też mikrofony w swoich kaskach).

I tak przy okazji – dopiero teraz zauważyłem, że na kilku renderach starszego helikoptera wkradł się błąd w postaci czarnego bricka znajdującego się pod kabiną – oryginał czegoś takiego nie posiada.

Jedna uwaga do wpisu “6571 Flame Fighters cz.II. – recenzje QQS’a

  1. Pingback: Niewykorzystany potencjał – 0001 Samochód komendanta | Blog QQS'a

Dodaj komentarz